Poddasze dla artysty
Jakie może być mieszkanie artysty? Na pewno oryginalne. Takim niebanalnym miejscem idealnym dla miłośnika sztuki jest strych starego domu. Dziewięćdziesiąt metrów kwadratowych do zagospodarowania na strefę mieszkalną połączoną z pracownią to nie lada wyzwanie. Chęć zachowania dużej przestrzeni, stworzenia jak najlepszej funkcjonalności właściciel musiał pogodzić ze skosami. Przy tym podkreślił magię ceglanego domu.
Stare budynki mają w sobie niezaprzeczalny urok. Czasem ukazuje się on w całej okazałości dopiero w trakcie prac remontowych – jak właśnie stało się przy tym wnętrzu. Adaptacja strychu w ponadstuletnim domu była wykonywana głównie we własnym zakresie przez pana Mieszka i jego rodziców. Jako że właściciel jest artystą zajmującym się fotografią i malarstwem, odnowione przez niego pomieszczenia na pewno musiały być niekonwencjonalne. Finalny wygląd jest wynikiem zrealizowania autorskiego projektu. Jego cel to stworzenie wnętrza, które będzie pełniło rolę zarówno mieszkania, jak i pracowni, dlatego miało być funkcjonalne, nowoczesne, przestronne, urządzone prosto, bez zbędnych mebli i dodatków. A przy tym mające w sobie sporo twórczej fantazji.
Właśnie podczas remontu, po wyczyszczeniu cegły, można było zobaczyć w całej okazałości jej piękno. Ręcznie formowany, 120-letni materiał tak urzekł właściciela, że postanowił zachować go w pomieszczeniach. Jego zalety są nie do przecenienia: nie dość, że jest idealną dekoracją mieszkania pasującą do koncepcji, która powstała już na początku remontu, to jest także świetną izolacją. Ze starą cegłą łączą się inne surowe materiały: drewno, metal, szkło, beton oraz wiklina. Takie zestawienie nadaje wnętrzu nieco loftowy charakter. Dębowe belki wizualnie rozdzielają strefy mieszkania, a nad drzwiami wejściowymi i sypialnianymi załamują linie skosów. Metalowe meble i lampy świetnie komponują się z ceglaną ścianą. Kolorowe dodatki, takie jak miętowy zegar w stylu retro czy turkusowe miseczki ustawione na tle ściany, wprowadzają do wystroju przytulność. Mocnym akcentem kolorystycznym, wyróżniającym się wśród innych barw, wszystkich w podobnej tonacji, jest czerwona komoda stojąca pod ścianą.
Najważniejszym miejscem w mieszkaniu jest salon połączony ze strefą kuchenną – to według właściciela zarazem kino i jadalnia. Okazała sofa w stonowanych szarościach pełni więc rolę wygodnego fotela kinowego, a wokół niej znajduje się nagłośnienie odpowiednie do filmowych seansów na wysokim poziomie. Nic w tym dziwnego, skoro pan Mieszko jest miłośnikiem filmów, o czym świadczą także rozwieszone na całym poddaszu czarno-białe fotografie znanych aktorów pochodzące z lat sześćdziesiątych. Metalowe stoliki kawowe ze szklanymi blatami są kolejnym przypomnieniem o upodobaniu mieszkańca do surowych materiałów. Pełnią swoją funkcję, nie będąc bardzo widoczne i w związku z tym nie zabierając wizualnie wiele przestrzeni. Aneks kuchenny jest wydzielony stalowymi meblami, a także podłogą wyłożoną w tym miejscu płytkami. Gładki metal jest tu połączony z białymi meblami w stylu skandynawskim. Zarówno one, jak i drewniane blaty łagodzą jego surowość i zapobiegają wrażeniu sterylności. Taką samą rolę pełni ciepłe światło rzucane przez osiem lamp (sześć wiszących i dwa kinkiety).
Specyfiką układu poddaszy może być ich zacienienie spowodowane obecnością jedynie okien rozmieszczonych pod skosem. Tak właśnie jest w tym wnętrzu. Cztery okna dachowe znajdują się od wschodu, aby maksymalnie wykorzystać dostępne promienie słoneczne, jednak po południu w pomieszczeniach panuje półmrok, więc trzeba je rozjaśniać sztucznym światłem. Dlatego też w całym wnętrzu jest duża liczba lamp – wiszących, kinkietów i reflektorków wmontowanych w sufit. Oświetlają one najważniejsze punkty: blat kuchenny, stół, szafki oraz stoliki przy sofie. Umożliwiają też stworzenie intymnego nastroju, gdy włączy się tylko niektóre ze źródeł światła. W tak urządzonym mieszkaniu można więc zarówno pracować, jak i zrelaksować się – zgodnie z założeniami właściciela.
Tekst: Joanna Lubiniecka
Zdjęcia: Artur Krupa